Obecność urządzeń wytwarzających sztuczne pole elektromagnetyczne w życiu codziennym wpływa niekorzystnie na wewnętrzną równowagę biologiczną (homeostazę) organizmu. Efekt ten jest związany z wpływem sztucznego pola elektrycznego na występujące w ciele ludzkim impulsy elektryczne w sposób naturalny związane z czynnościami życiowymi. Impulsy te umożliwiają komunikację między komórkami, stanowiąc podstawę przekazywania sygnałów nerwowych oraz reakcji biochemicznych. Wpływ zewnętrznego pola elektromagnetycznego na człowieka zależy głównie od częstotliwości pola i jego natężenia. Długoterminowe narażenie na działanie nawet minimalnego promieniowania pociąga za sobą negatywne konsekwencje zdrowotne wynikające z biologicznych reakcji powodujących z czasem zauważalne osłabienie organizmu.
Ostatnie badania naukowe wykazują, że EMF niskiej częstotliwości oddziałuje praktycznie na wszelkie organy ciała ludzkiego: kości, ścięgna, skóra, tłuszcz, serce, krew, szpik kostny, płuca, nerki, pęcherz i wiele innych. Jednym z najbardziej podatnych organów naszego ciała są komórki spermy, co zwiększa ryzyko bezpłodności lub zagrożenia ciąży. Innym symptomem oddziaływania smogu elektromagnetycznego na współczulny układ nerwowy, jest wzrost ciśnienia wywołany znacznym spowolnieniem trawienia i zwężeniem naczyń krwionośnych. Ogromnym światowym problemem jest wpływ EMF na układ odpornościowy u dzieci, których podatność zachorowania na białaczkę zwiększa się dwukrotnie w przypadku przewlekłego działania EMF na ich organizm.
Niewiele jest spraw, co do których Polacy są zgodni. Jedną z nich jest fatalny publiczny wizerunek tworzyw sztucznych. Przemysł tworzyw stał się dyżurnym „chłopcem do bicia” w Polsce i UE, jest obwiniany za wszelkie błędy i wypaczenia naszej cywilizacji. Czas na podjęcie działań, które w rozsądnej perspektywie pozwolą zmienić negatywne społeczne nastawienie wobec tworzyw.
Przede wszystkim najwyższy czas na wyrugowanie z przestrzeni publicznej koszmarka językowego „tworzywa sztuczne”. Ten termin natychmiast odrzuca każdego normalnego człowieka, jego ocieplenie i zmiana wizerunku na pozytywny wydaje się niemożliwa, albowiem nic co „sztuczne” nie może być przyjazne człowiekowi. Dlatego proponujemy zastąpienie koszmarka językowego terminem „tworzywa polimerowe”, a szerzej POLIMERY. Nazwa POLIMERY oddaje istotę rzeczy i nie jest obciążona negatywnymi asocjacjami i skojarzeniami wytworzonymi wokół koszmarka językowego. Jest nawet sympatyczna i, jak widać po logo akcji, da się za jej pomocą komunikować treści mające odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Pamiętajmy, że jak mówi Pismo, na początku było Słowo. Język ma kluczowe znaczeniu w międzyludzkiej komunikacji i tworzeniu korzystnego lub negatywnego wizerunku. Krótko mówiąc: język tworzy rzeczywistość.
Celem akcji jest rozpropagowanie terminu POLIMERY, który w niedalekiej przyszłości powinien zastąpić koszmarek językowy. Przemysł polimerowy musi się zacząć w końcu bronić. Polimery są niezbywalnym elementem naszej cywilizacji i tylko od człowieka, od nas samych zależy, jak będą nam służyć.
Wprowadzenie terminu POLIMERY do dyskursu publicznego pozwoli rozpocząć wiele pozytywnych działań wizerunkowych we współpracy z mediami i organizacjami społecznymi.
Zmiana wizerunku branży powinna ożywczo wpłynąć na sam biznes. Zejście z linii strzału ekologów, mediów, polityków, innych grup opiniotwórczych, powinno przynieść mierzalne biznesowe efekty. Taki stan rzeczy na pewno zostanie zauważony przez inwestorów zagranicznych. Wreszcie, może to być sygnał do konsolidacji przemysłu polimerowego, co zaowocuje wzrostem siły i znaczenia tej branży w całej gospodarce.